Jeśli ktoś śledzi mojego blogowego facebooka [KLIK], to mogło obić mu się o uszy, a właściwie o oczy, że od jakiegoś czasu stałam się maniaczką zakupów na AliExpress.
Część z Was pewnie już zna tę stronkę, część może dopiero teraz ją pozna, ja dowiedziałam się o niej w sumie wieki temu, jednak wtedy wydawało mi się, że zakupy tam to jeden wielki problem, głównie w kwestii płatności, jakie było moje zdziwienie, kiedy pod koniec listopada odkryłam, że żyję w błędzie! :)
AliExpress to takie chińskie Allegro, dlaczego więc nie zostać przy naszej rodzimej platformie transakcyjnej? Oczywiście można, nie namawiam nikogo do zakupów na Ali, jednak myślę, że wielu z Was się na nie skusi. Tamtejsze ceny są nieraz śmiesznie niskie - niecałe 3 złote za naszyjnik, bluza za 18, a do tego darmowa przesyłka, brzmi nieźle prawda? Jednak wszystko ma swoje wady i zalety i w tym przypadku nie mogło być inaczej. Paczka potrafi iść do nas dwa miesiące, a i z jakością nieraz bywa różnie.