Facet ma postawić kino, kolację, zatankować i naprawić auto no i oczywiście opłacić mieszkanie, bo przecież mieszka tam ze swoją kobietą i byłoby z jego strony mało męsko, gdyby pozwolił dorzucić się wybrance. Z resztą ona ma na głowie inne wydatki - ubrania i kosmetyki nie kupią się same, a wizyty u fryzjerki i kosmetyczki przecież też do tanich nie należą.
A tak na poważnie, dopiero od niedawna w naszym związku zaczęło funkcjonować coś takiego jak wspólny budżet, wcześniej każde z nas mieszkało u rodziców, więc omijały nas opłaty za mieszkanie, w lodówce można było znaleźć coś więcej niż światło, a proszek, pasta do zębów i inne tego typu cuda po zużyciu jakoś same się uzupełniały.
W Holandii otacza nas wiele młodych par i właściwie każda z nich pod względem finansowym funkcjonuje w nieco inny sposób. Oczywiście mam świadomość tego, że to ich prywatna sprawa i nie zamierzam w to ich życie ingerować, ale chciałam Wam opowiedzieć jak to wygląda u nas i poprodukować się trochę dlaczego uważam, że właśnie takie rozwiązanie jest fair.
No to start - za pół roku bierzemy ślub, ale mamy osobne konta i osobne pieniądze. I tu zwykle zaczyna się zdziwko. Większość par, które pracują za granicą żyją z jednej pensji, drugą natomiast odkładają. U nas wygląda to tak, że każdy wrzuca do puli taką samą kwotę na mieszkanie, jedzenie, czy inne 'wspólne wydatki', jednak cała reszta jest osobna. Ja ze swoich pieniędzy kupuję kosmetyki, ubrania i pozostałe pierdoły i działa to oczywiście w obie strony.
Wiem, że niedługo będziemy małżeństwem, ale podział pozostanie, bo dzięki niemu czujemy się po prostu komfortowo i nie pojawiają się między nami żadnego rodzaju niesnaski. Jestem typem człowieka, który nie znosi się o nic prosić, nawet jako dziecko nie umiałam naciągać rodziców na słodycze, czy zabawki i właśnie z tego powodu, teraz przy wrzucaniu wszystkich pieniędzy do 'jednego wora', musiałabym odmówić sobie wielu rzeczy, bo po prostu nie umiałabym wydawać na nie nieswoich pieniędzy. Dla przykładu - kończy mi się fluid, tusz do rzęs i do tego mam ochotę na szaleństwo na wyprzedażach i co, wydaję na zakupy także pieniądze, które zarobił Kubriel?
Co sądzicie na ten temat? A może chcecie się pochwalić jak to wygląda u Was? ;)
U mnie podobnie jak u ciebie. Raz ja kupie jedzenie, raz on, czasem jestem w pracy to mówię "kup np proszek do prania". Nie mamy stałego podziału. Po prostu kupujemy to co potrzeba a reszta zarzadzamy sami. Ewentualnie jakieś droższe wydatki konsultujemy - np zakup nowego laptopa czy podjęcie kursu,bo wtedy trzeba się zastanowić czy starczy na resztę rzeczy. Albo idzirmy na pizze to mówię - ja ostatnio placilam to teraz ty :p Mam nadzieję że tak zostanie bo mi się ten układ podoba :D jest sprawiedliwie.
OdpowiedzUsuńPS świetne zdjęcia! Osiolek skradł moje serce :p
ładny zestaw:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się fajnie mieć jakiegoś grosza dla siebie. Ja na razie ze swoim chłopakiem to mamy wspólny budżet na jakieś imprezy, urodziny :)
OdpowiedzUsuńhttp://daruciaa.blogspot.com
♥
OdpowiedzUsuńWow looking gorgeous :) Have a best day :)
OdpowiedzUsuńRegards
♥ Walkindiscount.com♥
świetnie wyglądasz ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny płaszcz i buty:) Całość rewelacyjna:)
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona zdjęciami ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Wydaje mi się, że to jest bardzo dobry sposób. Zadne z was nie jest od siebie zależne ale też macie wspólne finanse :)
OdpowiedzUsuńNigdy w życiu nie śmiałabym prosić faceta o pieniądze na ciuchy czy kosmetyki.
OdpowiedzUsuńNa leki i na kosmetyki, które były mi potrzebne do pielęgnacji cery po zabiegach zdarzało mi się, kiedy do wypłaty było trochę czasu, a na koncie pustki.
Ale kiedy żyje się razem i jedno ma pieniędzy mniej, drugie więcej, to trzeba być sprawiedliwym - branie pieniędzy od drugiej połówki na fanaberie to zwykłe naciąganie.
My się nie rozliczamy - jeśli jedno jest w domu a drugie na mieście, to to na mieście robi zakupy.
Innym razem drugie.
Za mieszkanie nie płacę, bo mieszkanie się w pewnym sensie opłaca samo - w jednym pokoju mieszka nasz kolega, jego czynsz pokrywa koszt opłat w domu ;)
Dobrze Cię widzieć, bo już się za Tobą trochę stęskniłam!
Zdjęcie z kucykiem są urocze <3
Cudownie wyglądasz !
OdpowiedzUsuńświetna stylizacja
http://xthy.blogspot.com/
Według mnie bardzo zdrowe podejście, tym bardziej jeśli i Tobie i partnerowi takie pasuje ;)
OdpowiedzUsuńPS bardzo fajna stylizacja, płaszcz boski!
Dla mnie pary powinny sie dzielić opłatami za mieszkanie itd, bo jednak to spory wydatek, więc czemu tylko mężczyzna ma za to płacić?
OdpowiedzUsuńWasze rozwiązanie jest bardzo dobre. Każde z Was czuje niezależność finansową i to jest ważne. W moim związku jest trochę inaczej... Budżet mamy wspólny i czasami faktycznie mam poczucie, że daję od siebie mniej i jest to niefajne. Nie mamy z tego powodu kłótni i nieporozumień, ale jednak przychodzą momenty, kiedy wewnętrznie nie czuję się z tym najlepiej. No, ale wierzę w to, że za jakiś czas będę mogła dać od siebie więcej :)
OdpowiedzUsuńCo do Twojej stylizacji, to przyznaję, że w takim nieco grungowym klimacie czuję się najlepiej. No i + za t-shirt! Pozdrawiam. Kasia
Super masz ten płaszczyk! :)
OdpowiedzUsuńsensiblees.pl ♡
Uważam, że taki rozkład finansów jest sprawiedliwy każdy wykłada na opłaty ale i każdy kupuje swoje rzeczy za swoje wtedy nie ma zbędnych kłótni o to kto ile na co wydał ze wspólnych pieniędzy itp. bardzo dobre rozwiązanie!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! :)
-Mój blog-
Super stylizacja. Płaszczyk jest cudowny :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie wrzucamy wszystko od razu do jednego gara, bo mamy "z góry" przeznaczone pieniądze do podzielenia. Potem z tego, co nam zostaje - rozdzielamy na pół i mamy raz w miesiącu na swoje widzimisię i pierdoły. ;)
OdpowiedzUsuńUrocze zdjęcia z kucykiem<3
OdpowiedzUsuńNajważniejsze żeby się dogadać i wypracować sobie wszytko tak, aby każdemu w związku to odpowiadało. U Was jest to bardzo fajnie rozwiązane.
OdpowiedzUsuńMy pieniądze rzucamy na jedną kupkę i z niej wszytko opłacamy oraz każdy kupuje co mu potrzebne:)
Świetny masz płaszcz i bardzo fajne buty, a zdjęcia cudne!:)
Każdemu pasuje inny układ i najważniejsze właśnie,żeby wypracować taki system,który będzie pasował obojgu. A Twój/Wasz sposób jest całkiem dobry i sprawiedliwy. Jest wspólna pula,a reszta na własne wydatki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie to wygląda podobnie- każdy ma swoje pieniądze, większymi wydatkami dzielimy się na pół, a bieżące zakupy robimy na zmianę. :)
OdpowiedzUsuńMy jesteśmy pół roku po ślubie i nie planujemy zakladać wspolnego konta, każde z nas ma osobno- nie potrafilabym jakoś tak, że coś kupuję, a facet ma wgląd, kiedy, co za ile, chociaż moj mąż nie rozlicza mnie z wydatkow :)
OdpowiedzUsuńwiadomo, że facveci zarabiają więcej od kobiet, ale ja rownież rachunki w domu placę, czasem on idzie na zakupy, czasem ja- i pomimo tego, że konta mamy osobne, to jednak będąc już w malżeństwie, to i tak ten budżet jest wolny :)
super wyglądasz kochana i cieszę się, że wrocilaś :) :*
Świetne fotki, ciekawe jak to bedzie u mnie wygladało. Jestem z chłopakiem 3 lata, nie jesteśmy zareczeni ale planujemy juz wspolne mieszkanie. W sumie nie myślałam jeszcze tak na poważnie o tym czy konto będzie wspólne. Sama nie wiem czy to dobry pomysł bo mam rozne ''dziwne'' wydatki i głupio będzie mi się tlumaczyc z tego czemu kupiłam paletę cieni za 300 zł :D Z drugiej strony moj chłopak wie ze mam takie zachcianki i sam chętnie sprawia mi tego typu prezenty więc nie będzie to dla niego nowość :P
OdpowiedzUsuńWszystko pewnie wyjdzie w praniu :)
Nowa stylizacja! A na instagramie konkurs z sukienkami na studniówkę i nie tylko:)
super stylizacja! świetny płaszczyk ( ;
OdpowiedzUsuńCiekawy temat na post :) To bardzo indywidualna sprawa moim zdaniem. A stylizacja świetna - bardzo podoba mi się taki luźniejszy look :)
OdpowiedzUsuńNice pictures
OdpowiedzUsuńregards.
Shopafford.com