Znacie to uczucie, kiedy bardzo czegoś wyczekujecie, nagle to 'coś' mija i okazuje się, że teraz kompletnie nie wiecie co ze sobą zrobić? Mi ten stan towarzyszył zawsze po powrocie z wakacji, a teraz dopadł mnie po ślubie. Przygotowania, jeszcze więcej przygotowań, milion kursów do Łodzi, coraz to nowsze problemy i nagle cisza, koniec, po wszystkim. Bo przecież stało się, oficjalnie jesteśmy małżeństwem, chociaż powiem Wam, że w sumie nie czujemy żadnej różnicy i tak naprawdę ten dzień nie zmienił nic w naszej relacji.