Moherowy Kazimierz

Przy okazji dzisiejszego wpisu chcę Was zabrać w pewne bardzo malownicze miejsce jakim jest Kazimierz Dolny, zajechaliśmy do niego w drodze powrotnej od dziadków i jest to już ostatni post z naszej wycieczki, który czekał na publikację. Miasto ma niezwykły klimat, to mekka artystów, głównie malarzy, w ciepłe dni można ich spotkać rozstawionych ze swoimi sztalugami na rynku, czy też w urokliwych uliczkach. Kazimierz to Wisłamalownicze wąwozyzamekbasztaGóra Trzech Krzyży, jest doskonałym pomysłem na weekendowy wyjazd.


Halloween'owe DIY


To mój pierwszy okolicznościowy post, zawsze starałam się ich unikać, gdyż kojarzą mi się z wszechobecną na przełomie sierpnia i września serią Back to school, w której większość wpisów jest jak odgrzewany setny raz kotlet. Jednak stwierdziłam, że o ile pokazywanie zeszytów nie jest zbyt inspirujące, to Halloween'owy wpis może taki być. 

Pewnie większość z Was to dość zabiegane osóbki - szkoła, praca, dom, dzieci, czy inne obowiązki nieraz dają się we znaki, mimo to każdy z nas lubi czasem usiąść ze znajomymi i spędzić z nimi trochę czasu. Uważam, że impreza Halloween'owa może być doskonałą okazją do takiego spotkania, ale jeśli podejmiemy się jej zorganizowania, to dobrze byłoby zatroszczyć się o odpowiedni klimat. I właśnie tu przychodzę Wam z pomocą! W dzisiejszym poście przedstawię kilka kulinarnych DIY, które sprawią, że Wasz stół nabierze tego dnia odpowiedniego charakteru. Nie chciałam wklejać tu inspiracji z internetu, bo ich możecie znaleźć setki sami, moim celem było zgromadzenie kilku prostych i szybkich patentów i sprawdzenie na własnej skórze czy faktycznie takie są. No więc do dzieła! : ) 


Pierwsze DIY, które chcę Wam pokazać, to miseczki z pomarańczy imitujące dynie, do których możecie wsypać różnego rodzaju słodkości. 


Wystarczy skroić czubek pomarańczy i wydrążyć jej środek, następnie wyciąć buźki, na koniec pozostawić je, aby trochę obeschły, do tak przygotowanych miseczek możecie wrzucić żelki, bądź inne słodkości.


Albo też użyć ich jako mini lampioników.


Paluchy- do ich wykonania potrzebne Wam będą parówki, ketchup i płatki migdałów


Muchomorki - może nie są aż tak Halloween'owe, ale ładnie wyglądają na stole, a ich wykonanie zajmie Wam kilka minut. Będziecie potrzebować jajek, pomidorów i majonezu. :)


A na sam koniec coś do picia! 
Początkowo miałam zamiar poszukiwać podobnych szklanek gdzie się da, ale na szczęście mam Kubriela, który podpowiedział mi, że buteleczki od Tesco'wych napojów nadadzą się tu idealnie! Buźki ostatecznie wykonałam z wycinanki, nie taśmy izolacyjnej, gdyż ta okazała się za wąska i niestety ku mojej wielkiej rozpaczy, musiałam pokonać lenia i wybrać się do sklepu papierniczego po blok. ;p 


No to jeszcze tylko specjalne podziękowania dla Kubriela, który znosi moje wszystkie pomysły i dzielnie pomaga mi w ich realizowaniu, babrze się dla mnie w dyni, biega ze mną po sklepach i rzeźbi w parówkach! <3

ENJOY! :) 

Skansen i Majdanek

Już dawno nie zabierałam Was w żadną podróż, dlatego najwyższy czas to nadrobić! 
Dzisiejszy wpis nie będzie w całości lekki i przyjemny, tak jak zapowiadają to początkowe zdjęcia, mam nadzieję, że jego druga część skłoni większość z Was do refleksji. 
Jak wiecie jakiś czas temu byłam z wizytą u dziadków, którzy mieszkają w Świdniku pod Lublinem. W poście, który zamieściłam przed wyjazdem wspominałam, że mam zamiar odwiedzić dwa miejsca - Skansen i Majdanek i właśnie one będą tematem dzisiejszego wpisu. 


Skansen, czyli muzeum na powietrzu prezentuje kulturę ludową danego regionu, w tym przypadku Lubelszczyzny. Zwiedzając go zatapiamy się w sielankowym obrazie dawnej wsi, dookoła nas znajdują się domostwa, sklepy i inne budynki wraz z oryginalnym wyposażeniem, przeniesione do muzeum z różnych zakątków Lubelszczyzny. Skansen podzielony został na sektory, które odwzorowują wygląd konkretnych krain geograficznych - Wyżyny Lubelskiej, Roztocza, Nadbuża, Podlasia i Polesia Lubelskiego oraz Powiśla, w osobnych częściach możemy także zobaczyć zabudowę dworską i miasteczkową. 


To idealne miejsce na spacer i żywa lekcja historii. A kiedy w waszej głowie pojawi się myśl - kolejne nudne muzeum, to uwierzcie mi, zmienicie zdanie jak mój Kubriel, który przez cały czas biegał z aparatem i pstrykał zdjęcia czemu się dało. ; )


KL Lublin, potocznie Majdanek - obóz koncentracyjny w Lublinie, zajmował powierzchnię 270 ha, funkcjonował w latach 1941-44, przez jego bramę przeszło około 150 tysięcy więźniów prawie 30 narodowości, z czego niemalże 80 tysięcy z nich już nigdy nie udało się opuścić tego potwornego miejsca. Początkowo trafiać do niego mieli tylko mężczyźni, jednak od października 42 roku przyjmować zaczęto również kobiety i dzieci. 


W jednym z baraków prezentowana jest aktualnie instalacja "Shrine - Miejsce Pamięci Bezimiennej Ofiary". Przyznam, że zrobiła ona na mnie ogromne wrażenie, kiedy tam weszłam, momentalnie mnie zamurowało. Tworzy ją 50 kul wykonanych z drutu kolczastego, ale dla mnie największe znaczenie miało to, co usłyszałam - fragmenty wspomnień i modlitwy więźniów Majdanka w różnych językach i towarzysząca temu mroczna melodia. Wszystko na raz, natłok dźwięków, głosów, kiedy zamknęło się oczy, miało się wrażenie, jakby wszyscy ci ludzie stali wokół nas. Przerażające i poruszające...


W ubiegłym roku z okazji 70. rocznicy wyzwolenia obozu w jednym z baraków otwarta została wystawa "Więźniowie Majdanka". Pokazuje ona losy poszczególnych osób, sprawia, że zamiast liczb, widzimy kryjące się pod nimi ludzkie istnienia. 


Męskie dresy moro + wysokie obcasy.

Męskie dresy i buty na obcasie? Czemuż by nie? Moda jest na tyle elastyczną dziedziną, że uważam, iż nie należy się w niej ograniczać. Fakt, że moim outfit'om daleko do szaleństw w stylu Jeremiego Scotta, ale też mam swoje małe 'wariacje'. Przede wszystkim nie ma dla mnie w sklepach działu damskiego i męskiego, granica się zaciera, kiedy czegoś poszukuję zwiedzam oba. Większość bluz, kilka t-shirtów, koszul, a nawet spodni teoretycznie nigdy nie powinna pojawić się w mojej szafie. 

Nieraz widzę takie sytuacje - klientka łapie za buta z wystawy i pyta, któregoś ze sprzedawców 'to męski, czy damski?', za chwilę nieważne będzie to, że te adidasy właściwie bardzo jej się podobają i dostępny byłby jej rozmiar, w całej sytuacji najważniejsze będzie słowo klucz, które padnie z ust sprzedawcy - męski - a to jak męski, to ja dziękuję.
 Przepraszam jeśli kogoś urażę, ale uważam, że tacy ludzie są w pewnym stopniu ograniczeni, bo czemu coś co wygląda okej, zostaje skreślone tylko ze względu na 'etykietkę'? Co najśmieszniejsze, kiedy obsługuję klientów w sklepie, w którym pracuję ta sama zasada tyczy się nawet skarpet -zwykłych, białych stopek, muszę odpowiadać im, że to unisex, gdybym stwierdziła, że są damskie, to Pan X, chodziłby chyba boso...

Myślę, że taka postawa wynika często z lęku przed tym 'Co ludzie powiedzą?'. Kiedy koleżanki ze studiów znajdą na dziale męskim moją bluzę, jeszcze zaczną się nabijać, że chyba coś mi się pomyliło, albo podśmiewając się zapytają czy zabrałam ją tacie. I tu przechodzę do mojej dewizy - noście to, co podoba się Wam, nie próbujcie nikomu się przypodobać, to Wasze życie i Wasza sprawa, a jeśli tylko ubiorem nie krzywdzicie niczyich uczuć, to naprawdę nikt nie powinien wpychać w to swojego nochala. :) 

Ale dobrze, wystarczy, bo mój post zmienia się powoli w te w stylu 'jak żyć?', a ja mam do napisania jeszcze kilka zdań na temat wyjazdu i stylizacji, więc przejdźmy dalej. 

Weekendowa wycieczka udała się w 100%, pogoda była cudowna, wszystkie zaplanowane miejsca zostały zaliczone, a zdjęcia zrobione. Jedyna wpadka jaką zaliczyłam przez moje zapominalstwo i zostawianie wszystkiego na ostatnią chwile, to zabranie tylko jednego obiektywu i to stałki, przez co bardzo trudno byłoby nam złapać większe obiekty, dlatego ucierpiała na tym ilość fotografii architektury, jednak nie rozpaczam, bo i tak jestem zadowolona. 


Dzisiejsze zdjęcia pochodzą ze Świdnika, bardzo lubię przemierzać okolicę i poszukiwać pleneru, który zgra się z daną stylizacją, myślę, że tym razem stary pawilon zdał egzamin. ;)

Jeśli chodzi o sam outfit, to główna rolę odgrywają w nim męskie dresy moro z H&M, ich zakup był strzałem w 10! Jak widać nadają się zarówno do sportowego zestawu, jak i butów na obcasie, a ja bardzo lubię takie uniwersalne ubrania. Kiedy mierzyłam je w sklepie, babeczka z przymierzalni obok od razu podpytała mnie, w którym miejscu wiszą, bo są świetne. Kiedy usłyszała, że znajdzie je na dziale męskim jej zapał nieco ostygł, po czym stwierdziła, że tak jej się podobają, że nieważne, z którego działu pochodzą i zdecydowała się je przymierzyć. :)
Moje botki z H&M już dobrze znacie, ostatnio przyszły do mnie bardzo podobne, jednak tym razem bordowe. Prosta, czarna góra i czapa, którą niedawno kupiłam w Terranovie. Jestem czapkową maniaczką, więc bardzo cieszy mnie, że sezon na nie uważa się za otwarty. 


Już właściwie  skończyliśmy 'sesję', ale spacerując zobaczyliśmy to cudowne światło na placu i nie mogliśmy go nie wykorzystać. Jak pewnie część z Was zauważy, na tych zdjęciach mam inną czapkę, pomponiasta bardziej mi się podobała, jednak było na nią jeszcze za ciepło, więc zastosowałam taki mały myk i zmieniłam ją tylko do zdjęć, a potem już o tym zapomniałam. ;p


Tak, tak, tak! A to mój najukochańszy fotograf i zgadza się, mamy te same spodnie! :)


ENJOY! :)